wtorek, 25 listopada 2008

Uriel
















Cienkopis, marker. Styczeń 2004
























Cienkopis, marker. Styczeń 2004


Dwa rysunki próbne do nieskończonego komiksu Uriel. Scenariusz Krzysztofa Kasprzaka. Na pierwszym widzimy upadłego anioła, Belfagora, na drugim Belfagor po upadku spotyka Szatana.

Dzięki pewnemu komentarzowi o rysunku Belfagora dowiedziałem się kim jest Frank Miller i dopiero w wieku 21 lat zapoznałem się z komiksem Sin City tego pana.

4 komentarze:

Vincent van Blogh pisze...

Daniello, często będę pukła do twoich drzwi atelie.

Anonimowy pisze...

Skoro Millera do tej pory jeszcze nie czytałem, to może uda mi się za parę lat pobić Twój niechlubny dla komiksiarza rezultat.

Daniel Chmielewski pisze...

A dziękować, dziękować, Panie Wincenty.

Do Marcina: Właśnie wspomniałem o tym, bo nas młodych wciąż trapią kompleksy, że to i tamto nie przeczytane, nie zobaczone (nawet Hłasko o tym pisze w "Pięknych dwudziestoletnich") i to potrafi sparaliżować zupełnie.

Nie bójmy się mówić, że Millera nie czytaliśmy. Że "Mistrza i Małgorzaty" nie tknęliśmy!

I tak książkę czy komiks, z której nieświadomie zerżniemy (bo wszystko już było), przeczytamy tydzień po wydaniu swojego następnego komiksu!

Anonimowy pisze...

miodzio operowanie swiatlocieniem, z tym frankiem, to mam z paroma tworcami podobnie z tym ze ja do tej pory jestem w ten sposob zaskakiwana. A nie naleze do osob ktore siedza z nosem w komiksach i sledza nowosci, jak sie cos nawinie z checia zobacze i poznam ale bez specjalnego zaglebiania sie w temat co przyznaje klasyfikuje mnie do grupy lajkonikow w tym temacie;)