wtorek, 23 czerwca 2009

Meat / Remorse
























Marker. Luty 2004
























Długopis, marker. Luty 2004


Czasem, gdy człowiek jest zakochany i wraca z obiektem westchnień i kumplem do mieszkania swojej wybranki po nieudanym występie kabaretu, na który się we troje wybraliście, i zaczynacie wszyscy pić a potem oni zaczynają się całować, przytulać i wreszcie idą do kuchni, gdzie widzisz przez szparę w drzwiach, że się rozbierają, człowiekowi nie pozostaje nic więcej niż dopić co zostało w butelkach, wybiec z budynku, poczołgać się po ziemi, z braku innych opcji wrócić do mieszkania i zacząć rysować i pisać w półprzytomnym amoku, będąc wpatrzonym wojerystycznie przez cały czas w Ginewrę i Lancelota. Ze wszystkich zabazgrolonych kartek tylko powyższe dwie mają jakąkolwiek wartość plastyczną. Pozostałe to głównie wiersze nienawiści przepełnione słowem na "F", więc zostają na dnie szuflady.

2 komentarze:

Vincent van Blogh pisze...

To ciekawe eksperymenty. Mieszanka iście wybuchowa. Alkohol i ból serca. Do tego kartka i przybory.
Kiedyś też zrobiłem sobie taki eksperyment. Może nie z powodu złamanego serca, ale też miałem ciężki stan ducha, bardzo. Ten eksperyment polegał na tym, ze rysowałem w całkowitych ciemnościach. Teraz najciekawsze. W takich warunkach rysujesz tylko i wyłącznie wyobraźnią, nie widzisz jak się układają linie, czy plamy. Po zapaleniu światła dociera do nas, że powstało całkowicie co innego, co zakładaliśmy. Całkowicie co innego sobie wyobrażaliśmy. Kiedyś będę musiał spróbować tego eksperymentu z farbami. :)

Daniel Chmielewski pisze...

Haha, to ja niedługo tu też wrzucę swoje dwa cykle robione w podobny sposób - w ciemnościach, ale i zagłuszony totalnie. Choć pewnie Ty też rysowałeś przy muzyce. Masz to gdzieś?